Głosowanie astronautów z kosmosu w Teksasie
Wielkimi krokami zbliżają się wybory w Stanach Zjednoczonych, w których weźmie udział ponad 150 milionów Amerykanów, w tym czterech astronautów przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Choć dziś głosowanie z kosmosu wydaje się oczywiste, do jego formalnego wprowadzenia doszło tylko po tym, jak astronauta nie otrzymał prawa do głosowania.
W 1996 roku Bill Clinton ubiegał się o drugą kadencję, starając się o jego miejsce w Senacie senator Bob Dole, kandydat Partii Republikańskiej. Plany budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ogłoszono w 1994 roku, jednak jej realizacja w niskiej orbicie Ziemi była jeszcze odległa. W międzyczasie USA podjęły współpracę z Rosją w ramach programu Shuttle-Mir, gdzie amerykańscy astronauci spędzali długie okresy na stacji Mir.
Nasa próbowała znaleźć różne sposoby, aby Blaha, zarejestrowany do głosowania w Teksasie, mógł oddać swój głos w kosmosie. Początkowo agencja zaproponowała głosowanie przez e-mail, ale Sekretarz Stanu Teksasu stwierdził, że prawo nie przewiduje możliwości głosowania mailowego ani z kosmosu. George W. Bush, ówczesny gubernator Teksasu, mógł wprowadzić wyjątek, jednak nie zdecydował się na ten krok.
Wszystkie alternatywy dla tej sytuacji okazały się bezskuteczne. NASA rozważała wiele pomysłów, a jednym z nich było stworzenie systemu głosowania podobnego do tego, który stosowano dla personelu przebywającego za granicą. Myślano nawet o prawnej możliwości, by żona Blahy mogła głosować w jego imieniu.
Ostatecznie w sierpniu 1997 roku, po powrocie Blahy do domu i zwycięstwie Clintona, legislatura Teksasu uchwaliła ustawę pozwalającą na głosowanie przez e-mail. Sekretarz Stanu Teksasu, Tony Garza, wyraził zadowolenie z nowego programu, który umożliwiłby astronautom oddawanie głosów na komputerach pokładowych, przesyłanych do NASA, która przesyłałaby zaszyfrowane karty do lokalnych urzędów wyborczych.
Zaledwie kilka miesięcy później astronauta David Wolf stał się pierwszym Amerykaninem, który oddał głos w kosmosie na stacji Mir. Ten sam system zostanie użyty na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w nadchodzących wyborach. Astronauci wypełniają swoje karty wyborcze elektronicznie, które są następnie zaszyfrowane i przesyłane do kompleksu NASA w Nowym Meksyku, a następnie dostarczane do lokalnych urzędów.
Choć może się to wydawać trywialne, wysiłek podjęty w celu oddania jednego głosu ma istotne znaczenie, zwłaszcza w kontekście odosobnienia, jakiego doświadczają astronauci. Blaha, trzeci Amerykanin na Mir, zmagał się z depresją po oddzieleniu od stacji. Po powrocie do domu przyznał, że odczuwał tęsknotę za rodziną jak nigdy wcześniej.