Get In Touch

Czemu niemieckie auta stały się zbyt sportowe?

Czemu niemieckie auta stały się zbyt sportowe?

Uwielbiam szybkie i sportowe samochody, ale nie każdy pojazd musi być stworzony do prędkości. Czasami marzę o aucie, które jest jednocześnie wygodną kanapą na kołach. Niestety, wydaje się, że producenci tacy jak BMW i Mercedes-Benz zatracili ten balans. Ostatnio miałem okazję przetestować BMW X1 M35i oraz Mercedes-AMG GLC43, które jeszcze kilka lat temu byłyby po prostu komfortowymi cruiserami z nieco mocniejszym silnikiem. Dziś są twarde, szorstkie i zbyt sportowe, co nie zawsze jest pożądane.

Trendy w ofertach producentów z wydziałami zajmującymi się wysoką wydajnością są coraz bardziej widoczne. W modelach bazowych Mercedesa i BMW nie znajdziemy naklejek M czy AMG, ale każde inne auto tej marki dostaje sportowe oznaczenia i zawieszenie, które jest zbyt twarde. To prawdziwy problem, który warto omówić.

Z pełnym uznaniem muszę zaznaczyć, że zarówno BMW, jak i Mercedes-Benz użyczyli mi swoich pojazdów z pełnym bakiem na cały tydzień. W przeszłości oznaczenia M i AMG zdobiły tylko najpotężniejsze wersje modeli, ale teraz zawsze, gdy auto ma lepsze osiągi, od razu dostaje te oznaczenia. Zmiany są ogromne, a mocniejsze zawieszenie i agresywne strojenie silnika są wprowadzane do samochodów, które nie potrzebują takich udoskonaleń.

Choć w Mercedes-Benz wybór modelu jest nieco bardziej zrównoważony, BMW posunęło się za daleko. Spojrzałem na ich kompletną ofertę – prawie każde z 947 pojazdów (z wyjątkiem kilku) ma oznaczenia M. Nawet modele takie jak M340i, które powinny być komfortowe, dostają szorstkie zawieszenie i hałaśliwe silniki. Gdzie podziały się komfortowe niemieckie „pociski”?

BMW, jestem pewny, że sprzedalibyście równie wiele, gdybyście nieco złagodnili M340i i wrócili do dawnych czasów, takich jak w E90 335i, które miało mocny silnik, ale wciąż oferowało komfort jazdy. Chciałbym, by te auta znów były wspaniałe.

Nie można też zapominać o Mercedesie. GLC43 jako AMG? To niepotrzebne. Zamiast tego, wystarczyłoby zachować silnik 2.0 z elektrycznym doładowaniem, zaokrąglić kształty nadwozia i nieco złagodzić zawieszenie, a otrzymalibyśmy znacznie lepszy model, którego nazwa mogła być GLC450. Pewnie, że są klienci, którzy szukają szaleńczego GLC AMG, ale dla takich wersji istnieje GLC63.

Jasne, że oba pojazdy - GLC43 i X1 M35i - są przyjemne w prowadzeniu. Potrafią pokonywać zakręty z niezwykłą gracją jak na crossover, a ich silniki mają sporo mocy – 416 i 312 koni mechanicznych, odpowiednio. Ale czy to ma znaczenie, gdy jazda nimi przypomina męczarnie? Z pewnością usłyszałem, że silnik AMG jest ręcznie składany, ale to nie jest coś, co składa się tylko do modeli AMG, prawda? Poza tym, nadanie sportowych oznaczeń podnosi ceny – gdzie ​​AMG kosztuje aż 77 757 dolarów, a BMW to 58 595 dolarów.

Znam przyczynę tych zmian. Autokrytycy tacy jak ja narzekali na standardowe samochody, które nie radziły sobie na torze (a nie muszą). Producenci zobaczyli, co piszemy i postanowili dać nam to, czego chcemy. Czas jednak wrócić do rzeczywistości. Nikt nie dba o to, jak szybko można objechać tor w GLC43 lub X1 M35i. Ludzie chcą wiedzieć, jak samochód spisuje się w ruchu miejskim i na autostradzie.

Nie ma co ukrywać – musimy zacząć rewolucję komfortowych samochodów. Stwórzmy świat, w którym jazda jest przyjemnością, a nie testem wytrzymałości kręgosłupa. Będę waszym przewodnikiem w tej drodze do lepszego doświadczenia z jazdy.